Poprzedni
rozdział |
Powrót
o poziom wyżej |
Następny
rozdział |
Powrót
do spisu treści |
3 km na poł.-zachód od Radawnicy
Wieś Kamień nabyta została od Jakuba Działyńskiego wraz z całym kluczem radawnickim przez antenata polskiej linii rodu Osten, Jana Wiganda już w pierwszej umowie kupna „wyderkafem”, zawartej 31. lipca 1698. {Archiwum Państwowe w Poznaniu, sygn. Nakło Gr. 77, k.379}, a ostatecznie sfinalizowanej dopiero w 1719. roku {A.P. P-ń, sygn. Nakło Gr. 87, k. 15 II}. Na podstawie testamentu Jana Wiganda {A.P. P-ń, sygn. Nakło Gr. 89, k.37} oraz dokonanego we wsi Grudna w dniu 12. lipca 1730. roku podziału masy spadkowej pomiędzy braci – spadkobierców {A.P. P-ń, sygn. Nakło Gr. 90, k.40}, Kamień wraz z Grudną i Krzywą Wsią (Strugą) przypadły Franciszkowi Jakubowi, prawdopodobnie najmłodszemu z braci w kolejności starszeństwa. Ten nowy gospodarz, czy to nie mogąc się utrzymać na otrzymanych w spadku wsiach, czy też mając inne plany życiowe, odsprzedał Kamień, ostatnią z posiadanych przez siebie wsi w 1753. roku swemu bratu Egidiuszowi Kazimierzowi {A.P. P-ń, sygn. Wałcz Gr. 93, k.133-134v}, który wytrwale scalał rozproszony w wyniku podziału spadkowego klucz radawnicki, kupując jeszcze w 1733. roku od tegoż Franciszka, wsie Grudnę i Krzywą Wieś. Następnie Kamień wraz z resztą, niestety już okrojonego majątku, odziedziczył syn Egidiusza - Franciszek Wigand i poprzez zapis wdowy po nim Joanny z Goltzów, zmarłej 15.12.1817. na rzecz swej szwagierki, a siostry Franciszka – Doroty, zamężnej za Stanisławem Goetzendorf-Grabowskim przeszedł na własność tej rodziny.
Przemysław Szafran w swej książce „OSADNICTWO HISTORYCZNEJ KRAJNY W XVI – XVIII W. (1511 – 1772)”, o Kamieniu podaje następujące syntetyczne informacje:
„Kamień – Hohenfier, par. Radawnica
O s a d a. Pierwsza wzmianka – 1225 (KWp nr.
116). Hładyłowicz (s. 248) wymienia Hohenfier jako osobną osadę, nie
wiedząc,
że to niemiecki odpowiednik polskiej nazwy Kamień.
W ł a s n o ś ć. W 1607
J. Potulicki; w
1619 – 1653
Z. Grudziński, a w 1653 - 83 A.K.
Grudziński (Goerke, s. 620). W
1773 Osten (KA 202, k. 159).
O b s z a r
u p r a w n y. W XVII w. 15 ł.
(Goerke, s. 620). W 1766 14,5 ł. i 3 ł.
opustoszałe w uprawie folwarcznej (GAK E 42, s. 581). W 1773 folwark 1
ł., wieś
15,5 ł. (KA 202, k. 159v).
R z e m i o s ł o. W 1773 karczma (j.w.).”
Z kolei Andrzej Krajna-Wielatowski w tomie I. swej pracy p.t. „ZIEMIA ZŁOTOWSKA” wydanej w 1928. roku w Poznaniu, pisze:
„22.
Kamień (Hohenfier), wieś szlachecka, należała do klucz
radawnickiego i
znana była już w 14 wieku. Wieś otrzymała przywilej od Jana
Potulickiego w dniu
św. Marcina 1607, który zatwierdzili także późniejsi
dziedzice Zygmunt oraz
Andrzej Karol Grudzińscy. Za dawnych czasów istniał w Kamieniu
kościół
katolicki pod wezwaniem św. Małgorzaty. Podanie ludowe mówi, że
gdy kościół
zabrali protestanci i w dniu patronki na przekór katolikom
wyruszyli w pole do
pracy, nagle nad wsią powstał gwałtowny wicher, który porwał
wszystkie małe
dzieci. Dlatego dziś jeszcze święci się dzień św. Małgorzaty w
Kamieniu.”
We wsi istnieje zabytkowy kościół p.w. św. Małgorzaty, będący filią kościoła parafialnego w Radawnicy, wpisany do rejestru zabytków ówczesnego województwa koszalińskiego w dniu 02.04.1959. w pozycji 180.
Z karty zabytku warto przytoczyć wypisy dotyczące jego historii:
- z pozycji 12., „Autorzy, historia obiektu, określenie stylu”:
„Kamień
położony jest 13 km na północny zachód od Złotowa i 3 km
na zachód od
Radawnicy. Jest to stara osada krajeńska, poświadczona przez
źródła archiwalne
już w XIV wieku.
Jako
stara osada Kamień posiadał zawsze typ zabudowy zwarty. Od I rozbioru
rozpoczyna się tu niemiecka penetracja osadnicza, a od pocz. XIX w.
systematyczna kolonizacja. Już w 1803 roku koloniści budują dla siebie
kościół
ewangelicki.
Jednakże
wyposażenie obiektu świadczy wyraźnie o silnej pozycji rodzimej sztuki
ludowej,
jak rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego /znajdująca się obecnie w muzeum
złotowskim/, malowana na desce postać Chrystusa Ukrzyżowanego /z
ołtarza/ czy
wreszcie chyba najbardziej wyraźne elementy zdobnicze empory – motyw
typowego
krajeńskiego tulipana. Do 1945 r. obiekt spełniał funkcje kościoła
ewangelickiego,
a obecnie jest kościołem katolickim.”
- z pozycji 13. „Opis”
„Kościół usytuowany jest w centrum wsi ulicówki, w narożniku rozwidlenia dróg lokalnych na osi wschód – zachód. Położony jest na terenie dawnego cmentarza ewangelickiego o pow. 20 arów, ogrodzonego płotem sztachetowym. Przy płocie zachodnim i północnym rząd starych lip. Przy płocie północnym szeregowo sześć metalowych krzyży nagrobnych, datowanych na poł. XIX wieku. W północno-wschodnim narożniku cmentarza drewniana dzwonnica w formie krosna z dwoma dzwonami nakrytymi daszkiem dwuspadowym i dachówką. Kościół jest szachulcowy, na zewnątrz pola fachów wypełnione cegłą a wewnątrz gliną. Kościół jest salowy, od wschodu zamknięty trzema ścianami ośmioboku, z dachem siodłowym krytym dachówką karpiówką. Wejście w północnej ścianie frontowej w postaci dwuskrzydłowych drzwi z szerokich desek łączonych z sobą dwiema listwami, z dużym zamkiem zapadkowym i kutymi klamkami. Przy drzwiach komin, do którego podłączony jest piec metalowy. Drugie wejście w środkowej z trzech ścian ośmioboku prezbiterium. Drzwi z pełnych desek zamykane na zasuwę. Strop wzdłużnie odeskowany, w przekroju poprzecznym półkolisty.”
Maria Zientara – Malewska w swej popularyzatorskiej, nie wolnej od błędów książce „ZŁOTOWSZCZYZNA” wydanej w 1971. roku, na temat Kamienia pisze:
„Kamień. Wioska ta jest jedną z najstarszych na Ziemi Złotowskiej, ponieważ istniała już w roku 1366. Nazwa wioski brzmiała różnie: Kamyonki, Camena, Kamionka, w roku 1766 Kamień. Za czasów niemieckich przemianowano piękną polską nazwę na Hohenfier. Właścicielem Kamienia był w roku 1607 Jan Potulicki. Nadał on ludności różne przywileje, które zatwierdzili późniejsi właściciele wioski: Zygmunt Grudziński i Andrzej Karol Grudziński.
Kamień był typową wsią czynszową. Każdy z
chłopów czynszowych posiadał jedną włókę roli, czyli 15
ha. Ale wymagania
właścicieli były tak wysokie, że chłopi w żaden sposób nie mogli
obrobić im
ziemi. Musieli oni 4 dni w tygodniu pracować na roli dworskiej, a
pozostałe dwa
dni nie wystarczyły na uprawę gospodarstwa własnego – dlatego stawały
się one
coraz mniej rentowne, a chłopi coraz biedniejsi.
Nie dosyć na tym, zobowiązani byli do
dostarczenia do dworu pewnej określonej ilości kapłonów, jaj i
motków przędzy.
Ponadto musieli uiścić w gotówce tak zwaną stróżę, czyli
opłacać stróża nocnego,
ażeby pilnował ich dobytku przed pożarem i złodziejami.
Na prośbę chłopów zamieniono im
obowiązkowe
świadczenia i szarwark na opłaty czynszowe w gotówce. Czynsze
były jednakże tak
wysokie, że chłopi tylko z wielkim trudem mogli zebrać pieniądze. Od
jednej
włóki roli wynosił czynsz, jak na owe czasy, bardzo wysoką sumę,
bo 44 guldeny.
Z całej wsi płacono właścicielowi 660 guldenów rocznie.
Dodatkowo zobowiązani
byli chłopi jeszcze do drobniejszych usług, jak koszenie traw i
zwózka siana.
Gdy Kamień przeszedł w ręce braci Jana i
Franciszka Wigandów, ci zażądali jeszcze większych opłat
czynszowych oraz
świadczeń w naturze i szarwarków. Chłopi nie mając innego
wyjścia, wytoczyli
Wigandom proces. Sąd w Pile rozstrzygnął sprawę na korzyść skarżących,
czyli
chłopów.
Odtąd chłopi pracowali na roli dworskiej tylko
jeden dzień w tygodniu, a w czasie żniw dwa dni przy kośbie i 2 dni
przy
grabieniu. W naturze musieli dostarczyć do dworu 3 korce jęczmienia, 20
jaj i
dwie kury. „Stróża” wynosiła rocznie 6 trojaków. Rocznego
czynszu płacono od
włóki 16 talarów i 16 groszy.
Chłopi, mając korzystniejsze warunki opłat i
świadczeń oraz czas do pracy na własnej roli, bardzo szybko się
zagospodarowali
i doszli nawet do pewnej zamożności.
W dniu 28 lutego 1859 roku spotkało
mieszkańców wielkie nieszczęście. We wsi wybuchł pożar. A
ponieważ w tym dniu
panował silny wiatr i brak było wody, prawie cała wieś się spaliła.
Ogień rozszerzył
się tak szybko, że ludzie zdołali uratować tylko nagie życie. Spłonęło
11 chat,
7 stodół i 14 chlewów.
Tak
samo
jak w Grudnie, tak i w Kamieniu mieszkało dużo protestantów. W
roku 1668
pobudowali oni sobie skromny kościółek, który się spalił.
Także kaplica,
pobudowana później, spłonęła razem ze wsią w roku 1859.
W roku 1776 mieszkało w Kamieniu tylko 8 katolików, a 198 protestantów.”
O warsztacie dokumentacyjnym autorki wymownie świadczy – mimo dostępnej literatury o Krajnie i złotowszczyźnie – zarówno pominięcie nazwiska „Osten”, jak i zamiana drugiego imienia „Wigand” {KOD: VI.3.} w nazwisko oraz dorobienie – o czym pisze w innym miejscu - w ten sposób nowo utworzonej rodzinie, herbu Żernicki - Szeliga, co ma z herbami tyle tylko wspólnego, że Polak piszący w języku niemieckim o tym właśnie nazwisku, opracował dość wiarygodny herbarz rodzin szlacheckich. Nie mniej, podaje ona zbyt dużo szczegółów o procesie pomiędzy chłopami, a braćmi Janem Kazimierzem i Franciszkiem Wigandem, aby jej informacje całkowicie odrzucić; proces taki najpewniej miał miejsce i możliwe, że jego wynik był zbliżony do przedstawionego w książce, ale mogło to mieć miejsce wyłącznie po I. rozbiorze Polski, za rządów pruskich. St. Salmonowicz w swej książce „PRUSY” wydanej w 1998. na stronie 127. pisze (cytuję):
„Inne
decyzje króla, które szły w kierunku polepszenia doli
chłopa, bądź wchodziły z
trudem w życie, bądź miały znaczenie lokalne lub marginesowe.
Poważniejsze
rezultaty osiągnięto jedynie na Śląsku i na dawnych terytoriach
polskich
zagarniętych w 1772 r. W tym ostatnim przypadku poprawiając los chłopa
Fryderyk
II realizował także określony cel polityczny: pognębienie polskiej
szlachty i
związanie chłopa z nową administracją pruską”.
Aby określić ramy czasowe tego procesu, należy wrócić do Egidiusza Kazimierza, drugiego w kolejności dziedzica Radawnicy, po jego ojcu - Janie Wigandzie. Miał on za żonę Dorotę Konradynę z domu Goltz (Golcz), która po śmierci męża w dniu 21. sierpnia 1755., mając małoletnich jeszcze synów, prawdopodobnie samodzielnie zarządzała majątkiem, czego świadectwem jest dokument spisu inwentaryzacyjnego (katastru) sporządzony w dniu 18. marca 1773. roku na rozkaz króla pruskiego. Nawiasem mówiąc, wymiary szarwarku i opłat obciążających chłopów odbiegają od wielkości podanych przez autorkę w jej książce. Dalej, wiadomo z książki Otto Goerke’go „Der Kreis Flatow”, wydanej w 1918. w Złotowie, że Konradyna zrzekła się w dniu 15. stycznia 1783. dóbr radawnickich na rzecz swych synów w zamian za dożywocie i tego samego roku otrzymała w spadku po swoim bracie, dobra Batorowo. W wyniku ustaleń rodzinnych, jej (prawdopodobnie) starszy syn Franciszek Wigand otrzymał Radawnicę, zaś Jan Kazimierz – Batorowo, które po ugodzie sądowej z dnia 25. lipca 1792. r. w Bydgoszczy, prawomocnie objął w posiadania. Podane daty ograniczają wspólne przez braci zarządzanie Radawnicą do lat 1783. – 1792. Zapis w dokumencie otrzymanym z muzeum w Złotowie, będący prawdopodobnie wycinkiem „Kroniki” Hofmana mówi, że Franciszek Wigand już od roku 1785. samodzielnie zarządzał Radawnicą; zawężałoby to datę procesu do dwóch lat 1783. – 1784., w których możliwe było pozwanie przed sąd, współzarządzających braci.
Nie ma to dla historii rodziny tak dużego znaczenia, aby wszczynać kwerendę archiwalną w poszu-kiwaniu akt tego procesu.
Wiekowy
(87 lat), były kościelny w Radawnicy i tam do dzisiaj zamieszkały,
opowiedział
w 1999. roku legendę, jakoby dzwony w Kamieniu zdjęte z dzwonnicy i
załadowane
na wóz, nie dały się wywieźć do Radawnicy gdyż zaprzęgnięte do
wozu woły
odmówiły posłuszeństwa i w żaden sposób nie chciały
ruszyć z miejsca.
Zważywszy, że mogło to mieć miejsce najwcześniej w 1945. roku, w
okresie
przesiedlania protestanckiej ludności niemieckiej na teren Niemiec,
można
przyjąć, że i najnowsze czasy tworzą swoje legendy.
Kamień
kościół; stan w 1997. roku
Poprzedni
rozdział |
Powrót
o poziom wyżej |
Następny
rozdział |
Powrót
do spisu treści |